Po zakupach nad kibelkiem…

aaa1„Witam serdecznie, od jakiegoś czasu śledzę Pana informacje na blogu, ale dopiero teraz postanowiłam opisać swój przypadek i poprosić o ewentualną pomoc lub wyjaśnienie kilku spraw. Od dziecka wychowywałam się w wielodzietnej rodzinie, jednak zawsze byłam oczkiem w głowie rodziców, co nie podobało się często mojemu rodzeństwu. Z nieznanych mi powodów często wymiotowałam, po prostu nagle robiło mi się niedobrze, nawet gdy nic nie jadłam. Zawsze miałam dobry apetyt, ale jakoś nigdy nie potrafiłam uzyskać odpowiedniej wagi, zawsze byłam szczupła i miałam niedowagę, zresztą jest tak do dziś. Jak podrosłam i opuściłam dom rodzinny, sytuacja nie zmieniła się. Każda moja wizyta na większych zakupach w markecie, w urzędach, i innych miejscach bardziej publicznych kończy się „nad kibelkiem”. Czasami po wizycie koleżanek (lub u koleżanek) nie potrafię dość do siebie przez kilka dni, wymiotuję dosłownie niczym, aż w końcu padam i zasypiam. Do niedawna myślałam że tak ma być, że taka po prostu jestem, wątła, wrażliwa, nie mogę niczego jeść, bo wymiotuję z nieznanych mi powodów. Rozsadza mi głowę i ledwo żyję. Lekarze powiedzieli mi, że taka już jestem i że mam wrażliwy układ trawienny, ale ja czuję, że tak nie jest, ponieważ czasami zjem na mieście coś naprawdę ciężkiego i nic mi nie jest i nikt nie potrafił mi wytłumaczyć co się dzieje. Przeszłam gastroskopię dwukrotnie i inne przyjemności, badania nie wykazały żadnych anomalii w moim ciele. Panie Dominiku Co Pan na to? „

A Dominik na to „wysmaruje” artykuł ku pomocy wszystkim z podobnymi objawami :).

Kochani. Sprawa jest nadzwyczaj klasyczna, typowa i nie ma w niej nic dziwnego. W swoim życiu poznałem przynajmniej kilkadziesiąt osób z podobnymi zagadnieniami, a przez ostatnie lata zgłosiło się do mnie mailem tyle osób, że sam zastanawiam się dlaczego ten artykuł piszę dopiero teraz. Pierwsza dobra wiadomość jest taka, że NIE JESTEŚ SAMA. Druga dobra wiadomość: jesteś NORMALNA. Trzecia dobra wiadomość – Będzie lepiej (o ile sobie na to pozwolisz). Tak działa implozyjność.

Wszystkie organizmy żywe na tej planecie są bardziej lub mniej przygotowane biologicznie do egzystencji w tym miejscu. Człowiek należy również do organizmów żywych i podlega pewnym prawom natury. Kiedyś pisałem w jednym z artykułów o moim kotku. Koty mają to do siebie, że wychowywane w bliskości z naturą są bardzo sensoryczne. Rożnica między kotem a człowiekiem jest jedna. Kot wie kiedy opuścić dane miejsce, które mu nie służy a człowiek nie zawsze.

Myślę, że na początku warto sobie zadać pytanie, „Czy w ogóle naprawdę MAM ZAMIAR z tego wyjść”. Niby prosty początek, ale zauważyłem już, że jest wiele osób, którym po prostu taka sytuacja odpowiada. Powodów ku temu jest wiele i przytoczę tu najpopularniejsze. Nie dotyczą one oczywiście każdego przypadku, są zebrane z kliku lat, choć przyznaję, że spotkałem się z jednostkami, dla których poniższe przykłady są tylko pierwszymi punktami na długiej liście.

Pierwszym jest powód wygody. Ponieważ jestem „chora” nie pójdę dziś do pracy, nie muszę gotować obiadu, nie muszę robić niczego, bo nie jestem w stanie. Drugim jest syndrom ofiary. Ledwo żyję, praktycznie umieram, więc wszyscy koło mnie muszą się mną opiekować i w ogóle jest fajnie, choć mogłoby być lepiej. Trzecim powodem jest powód lenistwa. W sumie jest OK, więcej leżę, mniej robię, mnie to pasuje. Czwartym jest narcyzm. Wszystko wiem, wiem, że źle się czuję, wiem, że jest do bani, wiem, że ledwo żyję, ale wszystko wiem i nikt mi nie powie jak zrobić żeby było lepiej, bo ja i tak wiem, że nie będzie to działać w moim przypadku, a jak już ktoś spróbuje, to zrobię wszystko, aby udowodnić, że to nie działa – bo ja zawsze mam rację. Cóż… możesz zawsze mieć rację i zostać tam gdzie jesteś, albo nie mieć racji i żyć jak człowiek…

Kolejnym powodem statusu quo może być również niemożność podjęcia jakichkolwiek działań z prozaicznej przyczyny zaakceptowania opinii INNYCH i wpuszczenie ich do swojego życia. Poświęciłem chyba z dobrą godzinę czasu na ten temat na expandiso. Zadam w tym miejscu pytanie. Czy kiedykolwiek udało Ci się podjąć działanie i próbę zrobienia CZEGOKOLWIEK w kierunku ZMIANY tej sytuacji ? ( proszę nie mylić z diagnostyką lekarską ).

Sprawa wygląda tak, że udało Ci się w tym przypadku przyjąć cudze programy i przekonania do Twojego życia i stały się one Twoja prawdą – czyli nawet NIE ZAKŁADASZ, że może być inaczej, czy tak? Wbrew pozorom osób z taką przypadłością jest w społeczeństwie około 70-80%. Dzieje się tak między innymi dlatego, że ludzie ciągną historie pokoleniami i to zupełnie bezwiednie „A bo moja mama taka była, moja babcia, jej babcia, to ja też tak muszę”.

Hmmm wiesz co? Największa tajemnica zostaje wyjawiona teraz: Guzik prawda. Jedyna co MUSISZ to podjąć decyzję, że czas zakończyć ten obłęd i podjąć działania aby było inaczej. Najfajniejsze w tym wszystkim jest to, że NIKT nie zrobi tego za Ciebie, ponieważ zagadnienia dotyczą TYLKO CIEBIE prawda? Pozostaje jeszcze jedno ważne zagadnienie. Czas zmierzyć się ze swoimi blokadami na działanie, ze swoim ego, ze swoimi programami braku, i ze swoimi demonami lęku przez WOLNOŚCIĄ.

HA! „Mam cię!” ? Widzisz, od czasu urodzenia jest tak, że wiele osób tak przywyknęło do swojej życiowej katastrofy, że stała się ona oczywistością i regułą. Każda próba wytrącenia takiej osoby z tego stanu oznacza kolosalne zmiany w całokształcie egzystencji i pojawia się paranoiczny i całkowicie irracjonalny lęk przed zmianą na lepsze. Nie ważne, że jest to zmiana na lepsze. Jest To ZMIANA i to mówi umysł, czyli SILNIE OSTRZEGA I ZDECYDOWANIE ODRADZA przekroczenie własnej strefy komfortu i bezpieczeństwa, ponieważ nie wiadomo, co się tam może kryć. Tu przynajmniej wie co ma i potrafi się z tym zmierzyć, ponieważ jest to CODZIENNOŚCIĄ.

Ok. Teraz powiem Twojemu umysłowi co ma, nawiązując do treści wiadomości z początku tego artykułu. Umyśle ludzki – jedyne co masz to bardzo blade pojęcie o tym co się naprawdę dzieje więc zamknij się i pozwól działać warstwom, które sprawują się lepiej od Ciebie. Dziękuję za współpracę.

Skoro sprawy z umysłem logicznym mamy już załatwione wyjaśnię co się dzieje naprawdę w sytuacjach opisanych we wiadomości od Pani W. Oprócz warstw fizycznych istnieją poziomy poza fizyczne. Im prędzej się z tym pogodzisz, tym krótsza będzie Twoja droga do wyzwolenia. Posiadając od dziecka „wątłość” od zawsze można być ofiarą, na której będą żerowały jak istnienia fizyczne, tak i poza fizyczne. Wątłość tutaj nazywa się naprawdę nadmierna implozyjność. Kobiety bywają bardzo implozyjne i należy sie nauczyć tego używać na własną korzyść.

„Od dziecka wychowywałam się w wielodzietnej rodzinie, jednak zawsze byłam oczkiem w głowie rodziców, co nie podobało się często mojemu rodzeństwu. Z nieznanych mi powodów często wymotywałam, po prostu nagle robiło mi się niedobrze, nawet gdy nic nie jadłam. „

Nasze babcie używały czasami pojęcia „złe oko”, lub „urok”. Jest to dokładnym wytłumaczeniem tego co się dzieje w tym miejscu. Działa automatyczny program przetrwania na wyższych poziomach. W jakiś sposób to wszystko, co zostało Ci „nawrzucane”, nawet jeśli tego nie udało Ci się usłyszeć (myśl ma taka sama siłę na poziomach kwantowych jak słowo), musi zostać z Twojego otoczenia usunięte, ponieważ inaczej po prostu umrzesz, od nadmiaru „strzałów”.

Przeważnie właśnie, za pomocą wymiotów „niczym”, organizm próbuje radzić sobie ze śmietnikiem, jaki zagnieździł się wokół Ciebie. Normalnie do ochrony służy otoczka zwana biopolem możesz je sobie zobaczyć na fotografiach kirlianowskich i im prędzej zaakceptujesz jego istnienie (lub brak w Twoim przypadku) tym szybciej „wyzdrowiejesz”. Jeżeli od dziecka otrzymujesz non stop łomot z poziomów poza fizycznych, to najzwyczajniej w świecie Twoje biopole nawet nie wygląda jak sito – po prostu nie masz go wcale i przyjmujesz wszystko jak leci na każdej wycieczce, od wszystkich i za darmo. Ocją jest, że zamiast oczyszczania należy nauczyć się korzystać z nadmiernej wrodzonej implozyjnosci własnej, czyli pochłaniać wszelkie niekorzystne formy, przekształacając je na korzystną dla siebie energię za pomocą potęgi energii żeńskiej. Pomocą w uzyskaniu tych możliwości są niektóre inicjacje na tym blogu.

I tak rodzice nauczyli się wampirzyc na dorosłych dzieciach, ciotki na chrześniakach, babcie na wnukach i dziadkowie na wnuczętach. „Ale przyjedź przyjedź, twoja obecność bardzo nam służy, pomaga itp….”….Joł…owszem pomaga, nie ma to jak otrzymać darmową dawkę pozytywnej energii zupełnie „na sępa”…Osoby wrażliwe jak Pani z maila powyżej, po takiej wizycie przeżywają dwudniowy zgon, tyle zostało z nich wyciągnięte a jeszcze więcej nawrzucane. Oprócz tego przedwcześnie starzenie i choroby dotykają osoby, które otrzymują zewsząd długotrwały i systematyczny łomot, bo próbują z czymś walczyć lub coś wykorzenić a „obrona” rzuca w nie wszystkim co tylko się da, łącznie z zawodowym szamanizmem i klątwami na zlecenie. Nie wiem czy warto.  Są lepsze sposoby, daję na to moje słowo.

„Zawsze miałam dobry apetyt, ale jakoś nigdy nie potrafiłam uzyskać odpowiedniej wagi, zawsze byłam szczupła i miałam niedowagę, zresztą jest tak do dziś. „

Chyba powinienem zapytać jak weterynarz, o proporcje odchodów w stosunku do ilości pożywienia…. Kochani, jeżeli ktoś będzie z Was ciągnąć non stop energię a wy na to będziecie pozwalać to nie ma mowy o jakimkolwiek przybraniu na wadze. Sprawa wygląda dokładnie tak samo u osób z poważną nadwagą, tu jednak ma miejsce odwrotna sytuacja, gdzie osoba przyjmuje wszystko na siebie, ale jej organizm nie jest w stanie tego uwolnić, więc tworzy się materialny magazyn z postaci tkanki tłuszczowej podparty „magazynem danych”. To co wewnątrz Ciebie – zawsze pojawi się w Twoim zewnętrzu. Jeżeli nauczysz się kontrolować swoje wnętrze – nauczysz się również dokonywać zmian w zewnętrzu.

„Każda moja wizyta na większych zakupach w markecie, w urzędach, i innych miejscach bardziej publicznych kończy się „nad kibelkiem”.

Człowiek jest istotą wielowarstwową pamiętasz? „Ogry mają warstwy, jak cebula” – powiedział Shrek do Osła. Najbardziej destruktywną warstwą u człowieka jest warstwa emocjonalna i warstwa mentalna. Wszelkie schizy pochodzą głównie z tych warstw. Są one ukształtowane poprzez przekonania i psychikę, o których już pisałem kiedyś i proponowałem ich usunięcie. Wyobraź sobie teraz stado ludzkich istot przebywających na zakupach w dużym markecie , gdzie 80% z tych ludzi generuje następująca myśl: „Cholerne zakupy, znowu muszę wydawać pieniądze, tego nie mogę kopić, bo mnie nie stać, tego Ci nie kupie, bo nie mamy pieniędzy” Do tego dołóżmy jeszcze poczucie winy , braku i niespełnienia. Moje pytanie brzmi: Skoro w jednym sklepie średniej wielkości przebywa jednocześnie około stu klientów (w godzinach średniego ruchu) i 80% z nich generuje niechęć w różnych postaciach, która posiada niską częstotliwość (mierzalne encefalogramem), a dzień wcześniej w tym sklepie było 5000 osób to jaki MYŚLOKSZTAŁT panuje w tym rejonie? Czym jest myślokształt? Formą zawierającą informacje na temat wygenerowanych myśli na podstawie emocji i mentalności. I teraz wchodzisz. Wchodzisz TY do marketu, „goła i wesoła” bez biopola, Pierwszy objaw – „piłeczka” w gardle, natychmiastowo. Łapiesz koszyk – zaczyna Cię boleć ręka, spoglądasz na półki – zaczynają Cię kluć oczy, wrzucasz pierwszy artykuł do koszyka – zaczyna Cie boleć kręgosłup, na drugiej alejce czujesz już prawą nerkę, na trzeciej obydwie, mam pisać dalej? Nie, nie muszę, bo prawdopodobnie wiele osób to zna. Wiesz – ja też ZNAM. Od kilkunastu lat. I wyszedłem z tego samodzielnie i teraz mogę Ci powiedzieć co to jest i jak to zmienić.

„Czasami po wizycie koleżanek (lub u koleżanek) nie potrafię dojść do siebie przez kilka dni, wymiotuję dosłownie niczym, aż w końcu padam i zasypiam”.

Po pierwsze „gratuluję” koleżanek. Nie ma to jak dobra, serdeczna koleżanka, która spotyka się z tobą po to, że by oprócz innych rzeczy wylać na ciebie całe szambo swojego ostatniego tygodnia (lub życia) co nie? Najfajniejsze jest to, że dzieje się to też na wyższych poziomach (choć czasami z premedytacją również). Taka koleżanka czuje silną potrzebę kontaktu z Tobą, koniecznie i na już. Od tych koleżanek od serca otrzymasz wszystko. To co chcesz i to czego nie chcesz. Ale kochasz je, bo są takie biedne, nie maja z kim pogadać, ktoś musi je wysłuchać prawda? Moje pytanie brzmi: Czy masz papiery psychologa? Czy wiesz jak fachowo pomóc tej osobie? Czy wiesz dokładnie czego potrzebuje twoja koleżanka? Czy powiedziałaś jej kiedykolwiek, że źle się przy niej czujesz, czy tylko udajesz, że myślisz, że powody są gdzie indziej i próbujesz siebie oszukiwać? Czy Twoja koleżanka poprosiła Cię o pomoc, czy tylko przyszła sobie „na sępa” ? Czy wybierasz cudzą kupę w swoim życiu, czy swoje dobre samopoczucie i zdrowie? Wiesz, prawdziwa koleżanka od serca nigdy nie wyleje na Ciebie swojej cysterny wypełnionej tygodniowym szambem, bo wie i czuje, że nie powinna. Ostatnio miałem olbrzymią przyjemność usłyszenia genialnego, fenomenalnego zdania w pizzerii. Za mną przy stoliku usiadły dwie dziewczyny w wieku szkoły średniej. W zasadzie jedna już siedziała, a druga doszła po chwili. Po przywitaniu jedna mówi do drugiej: „No to gadaj o czymś pozytywnym”. Zdanie było wypowiedziane tak spontanicznie i tak naturalnie, że po prostu moja radość wypełniła natychmiast całe pomieszczenie i pół miasta. Nowa generacja powoli po prostu zna i rozumie te zależności o których piszę. Mają to wrodzone. Starsza – niekoniecznie, raczej szukają strumyczka do wypłukania swoich brudów.

Dotarliśmy do punktu, gdzie pozostaje odpowiedzieć na pytanie co z tym fantem zrobić. Zacznijmy od rzeczy najprostszych. Przestań nosić ciasne ubrania, pozbądź się paska od spodni raz na zawsze i zamień na szelki lub strecz. Dlaczego? Dlatego, że nosząc ciasne ubrania, ciasną bieliznę i spinając się ciasno paskiem zwyczajnie pozbawiasz Twoje Ciało swobodnego przepływu siły witalnej! Nosząc wszystko co Cię BLOKUJE, ODKSZTAŁCA robi to z CAŁĄ TWOJA ISTOTĄ. Przeczytaj to zdanie jeszcze raz. Jeżeli po zdjęciu czegokolwiek, czy to ciuch, buty, czapka biżuteria itp. poczujesz wyraźną ulgę to znak, że przedmiot ten w najlepszym przypadku powinien trafić do kontenera z odzieżą używaną. Po prostu nie chodź w tym i pozwól na swobodę własnego ciała. Punkt drugi. Na czas „powrotu do normalności” zdejmij BEZWZGLĘDNIE całą biżuterię jaką posiadasz (o ile nosisz), chyba, że jest to biżuteria mosiężna lub kryształy programowane. Punkt trzeci. Bezwzględnie unikaj negatywnych sytuacji, ludzi, osób, przedmiotów i mediów źle na Ciebie wpływających. Punkt czwarty zajmuj się tym co lubisz. Bezwzględnie.

Tyle na początek. Co dalej? Nie masz innego wyjścia jak zacząć się dobrze i systematycznie odżywiać. Potrzebujesz energii do dobudowy siebie. Zacznij jeść to co lubisz najbardziej każdego dnia, będzie dobrze, a jak nauczysz się pozbawiać taki posiłek wszelkich negatywnych form w nim zawartych, będziesz wtedy „rządzić”. Inicjacja w kanały Światła z tego bloga może byc pomocna. Czeka Cię nauka pracy z energią. Tak wiem dla wielu to bardzo trudna do zaakceptowania kombinacja wyrazów, ale Cię rozumiem, dziesiąt lat temu byłem w tym punkcie co Ty, na energię mówiłem „papu” na pieska „cacy” a na dywan wchodziłem po drabinie.

Do Ciebie należy decyzja czy przyjmiesz pomoc, czy będziesz działać po staremu. Moja recepta jest jedną z wielu i możesz szukać w innych miejscach, ale wszystko i tak sprowadzi Cię do punktu pracy z energią, może tylko nazwie to ktoś inaczej. Tak naprawdę pracujesz z energią cały czas, tylko nie zdajesz sobie z tego sprawy. Najszybszą metodą wyjścia na prostą są inicjacje i nauka utrzymania czystej energii swojego środowiska, siebie, nauka odbudowy biopola (cokolwiek o nim myślisz) i utrzymanie stabilnej energii w swoim życiu. Gwarantuję 100% rezultat jeżeli tylko zaczniesz działać. Warto również pamiętać, że co wysyłasz myślą, czynem bądź słowem – wraca, więc uważaj co robisz, bo będziesz robić jak uważasz.

Do tej pory systematyczność dała wspaniałe rezultaty, z reguły każda osoba po kilku miesiącach do półtora roku jest już na prostej przy odpowiednio naprowadzonej ścieżce i chęci do pracy. Po takim czasie już więcej nie skończysz po zakupach czy imprezie nad kibelkiem, a staniesz się osobą świadomą tego co się dzieje i odpowiedzialną za siebie. Być może, że zaraz krótko po tym zaczniesz pomagać innym, bo będziesz wiedzieć już jak to zrobić. Teraz jednak jest czas, żeby pomóc sobie – więc innych zostaw fachowcom i uczulam Cię – nie waż się pomagać innym jak nie potrafisz pomóc sobie, bo robisz straszny bałagan w życiu swoim i drugiego człowieka.

Od czego masz zacząć? Od tego co czujesz. Możesz poszukać na tym blogu różnych innych inicjacji lub gdziekolwiek indziej, ważne, aby zawsze wybrać to, co z Tobą rezonuje i „czujesz”, że jest to dobre na początek. Staraj się nauczyć własnej nieograniczoności i zrozumieć kim jesteś naprawdę, reszta przyjedzie do Ciebie szybko sama, czego serdecznie Ci teraz życzę.

Comments are closed.